Wielu z nas wiąże buty, układając sznurówkę w jedną pętelkę i okręcając drugi koniec wokół niej. Są też tacy, którzy potrzebują dwóch pętelek, jakby nie mogli zdecydować, który koniec sznurówki ma dla nich nadrzędne znaczenie.
O tym, co z tego wynika, opowiada świetna książka Domenica Starnone.
Nie wiem, ilu czytelników odnajdzie się w powieści włoskiego pisarza, opublikowanej niedawno przez wydawnictwo WAB. Niewielu z nas przyznaje się przecież do tego, że czasem ciągnie nas w zupełnie różne strony; że wartości, które wyznajemy, nie zawsze udaje nam się wcielać w życie. Mało kto otwarcie powie, że chciałby mieć azyl i ostoję w szczęśliwej rodzinie, a jednocześnie bezustannie czuć dreszcz ekscytacji, jaki zapewnia tylko nieprzerwana pogoń za przygodą. Nie są to kwestie, które ogłaszamy publicznie. Ba! Mało kiedy przyznajemy się do nich, patrząc w lustro.
Neapolitański autor (a być może mąż bestsellerowej autorki znanej szerzej jako Elena Ferrante) pokazuje w swej powieści nie tylko fakt, że ludzie tacy po prostu istnieją. Przypomina przede wszystkim, że nie chodzi wcale o nieczułych pożeraczy serc ani wyrachowanych uwodzicieli, ale dobrych znajomych i sąsiadów, którzy żyją tuż obok nas albo razem z nami; pod jednym dachem albo w naszym wnętrzu.
Takim kimś jest Aldo, główny bohater Sznurówek, mąż Vandy, ojciec Sandra i Anny. Ten, który łatwo daje się naciągać na pieniądze osiedlowym cwaniakom; ten, który oddaje w ręce żony cały domowy budżet i najważniejsze decyzje. Nie zdradza rodziny dlatego, że nie kocha bliskich. Potrzebuje po prostu wolności i bycia związanym, bliskości i niezależności, mocnego ugruntowania i swobody. Z jednego ucieka w drugie, raniąc innych, najbardziej jednak unieszczęśliwiając samego siebie.
Powieść Sznurówki to lektura krótka, ale dająca do myślenia. Podzielona na trzy części, które przeplatają się ze sobą, tworząc spójną całość. Nade wszystko jednak lektura niezwykle życiowa, bo opowiadająca o trudach codzienności, od której nie da się uciec. Dokładnie tak, jak nie da się uciec od codziennego, rutynowego, a przecież koniecznego wiązania sznurówek.